czwartek, 4 września 2014

Legazpi! - part 1


...Dotarłem do Legazpi!
Miasta u stóp niezwykłego wulkanu Mayon.


Skater girls ;)

Przypominam, moi nowi znajomi jechali na rodzinną imprezę. Z bardzo ważnej okazji - kuzynka ukończyła studia. Ważna impreza, to i musi być uczta! Podobnie jak u nas na wsi, tylko tam zamiast świniaka trafiły się dwa kozły. Zdjęcie ocenzurowane, bez uboju, tylko opalanie ;)
Jak widać, metoda w pełni ekologiczna i tradycyjna.


A tu już po podziale.


Loszka miała tym razem szczęście ;)
Dla miastowych - tak wygląda bekon, przed obróbką ;) Stadko małych, różowych słodziaków!


I dwa tuczniki, jak widać - chów bardzo ekstensywny ;)


Wśród rodzinnych opowieści usłyszałem również o smutnych realiach życia pod wulkanem... Średnio co 10-15 lat wulkan wybucha. A w międzyczasie też potrafi zaskoczyć niszczycielską furią. Pięć lat temu, po ulewnych deszczach, zeszła ze stożka lawina błotna, wymieszana z popiołami - doszczętnie pochłonęła kilkanaście wiosek, zginęły setki... W tym spora część rodziny moich gospodarzy. Ich dom ocalał gdyż... stoi na niewielkim wzniesieniu. Żywioł porwał budynki na lewo i na prawo od ich domu.

Na podwórku widać wiele głazów, pomyślcie, że każdy z nich tu kiedyś przyleciał..

Tak, ten wielki też.

Choć fafii wszędzie wyglądają tam samo ;)

Pomimo wciąż czyhającego niebezpieczeństwa (wulkan jest aktywny, w zeszłym roku zabił kilkoro nieostrożnych turystów) Ci ludzie nie mogliby i nie chcą żyć gdziekolwiek indziej. To jest ich dom, ich mała ojczyzna. I zaiste, jest to piękna kraina. Mayon była za mojego pobytu bardzo wstydliwa, długo chowała się w chmurach, nie chcąc ukazać w całości swojego piękna.




Lubię to zdjęcie.

Kolejną, zasłyszaną przy świątecznym obiedzie historią była opowieść o Tawa-tawa (Euphorbia hirta). Tajemniczej roślinie, która rzekomo uleczyć potrafi nawet i dengę. Dla przypomnienia, jest to ciężka, nierzadko śmiertelna choroba wirusowa. Nieuleczalna. Roznoszona przez komary, bardzo popularna w całym rejonie Azji pd-wsch.


W poszukiwaniu tajemniczej rośliny ;)
A przy okazji, po raz pierwszy oglądając na własne oczy akwakultury z pangą.



Tak mieszkają nasi sąsiedzi, trochę dalej od głównej drogi,




Jest i sam lek! Niewielka bylina, o charakterystycznych liściach. Dowiedziałem się, że jest bardzo powszechna na terenie całych Filipin (spotkałem ją rosnącą nawet przed lotniskiem). Moi gospodarze zapewniali, że to właśnie picie naparu z suszu tawa-tawa pomogło im i ich najbliższym gładko przejść infekcję wirusem dengi.


Tutaj pani tłumaczy co i jak się robi ze zebranymi roślinami. Upewniła nas też, że na pewno znaleźliśmy to czego szukaliśmy. Nie powiem, zebrałem kilka okazów i wysuszyłem na słońcu. Wolałem mieć na wypadek "W" lekarstwo na dengę ;)


Na zakończenie. Oficjalna medycyna kilkukrotnie badała właściwości tawa-tawa. Udowodniono, że ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy, lecz nie udało się jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć wpływu stosowania wywarów na obraz kliniczny dengi. Jedyne badania do jakich dotarłem były bardzo skromne. Suszone rośliny spakowałem i przyleciały nawet ze mną do Polski ;)