Penang - cześć 2 :)
Powyżej i poniżej zdjęcia z Little India. Póki co najbardziej indyjskie Little India jakie widziałem :)
Z 'zombie' manekinami.
Pluszowymi tygrysami - jedynymi tygrysami, jakie powinno się widzieć w niewoli.
Pysznym wegetariańskim jedzonkiem :)
No i tradycyjnie już w tych rejonach - sklep, gdzie należy zdjąć buty przed wejściem :)
Nie wiem o co chodziło, ale ten pan łaził w kółko i mamrotał coś pod nosem. Chodził tak non-stop przez co najmniej pół dnia.
Tych rejonów wojna nie zniszczyła...
Clock tower.
Deptak, w tle apartamentowce dla bogatych ludzi ;)
Fragmenty muru cytadeli. Tutaj bronili się pierwsi Anglicy po kolonizacji Penang.
Poniżej bardzo klimatyczna świątynia buddyjska.
Z takimi 'cudami' na dachu :)
Wesolutkim, grubiutkim Buddą ;)
I kontrastem pomiędzy odpicowaną świątynią, a szarymi, brudnymi domami w sąsiedztwie...
W Penang też mają piękne murale, jak widać na zdjęciu :)
I inne formy street-artyzmu ;)
Kolejna mała, zagubiona gdzieś pomiędzy uliczkami świątynia. Pan drzemie przed nocnym dyżurem.
Podniszczona, ale piękna architektura.
Opisywana już przeze mnie swastyka :)
Coś, co mnie MEGA wkurzało w Penang. Możesz iść albo 'chodnikiem' - który dla każdej kamienicy jest na innym poziomie, co chwilę zawalony jakimiś gratami, zakratowany lub z stolikami od pobliskiej restauracji, albo możesz iść... jezdnią. W Malezji w d... mają pieszych :(
Co powiecie mieszkanie z takim widokiem z okna? ;)
Na zdjęciu poniżej widok z okna mieszkania kuzyna dra Yeoh. Dla przypomnienia - spędziłem z nimi Chiński Nowy Rok. Jest to najważniejsze święto dla Chińczyków. Obchody trwają w niektórych rejonach nawet 2 tyg (!!!), a w Chinach z tej okazji cały tydzień jest wolny od pracy!
Zauważyłem zadziwiająco wiele wspólnych cech z naszą polską wigilią! Najważniejsza jest rodzina - na święta zjeżdża się CAŁA rodzina! Nawet z najdalszych zakątków świata, w tym czasie odwiedza się swoich krewnych. Niepisana zasada mówi, że to młodsi mają odwiedzać starszych krewnych, nie na odwrót.
W wieczór wejścia w nowy chiński rok cała rodzina się zbiera i... podobnie jak u nas ucztuje :)
W tym roku u dra zostało przyrządzonych 10 kaczek (!!!). Do tego, kolejne podobieństwo - Chińczycy z tej okazji lubią sobie wypić ;) Także wyobraźcie sobie mnie, w Malezji, traktowanego jak członka chińskiej rodziny, obchodzącego dziwną, azjatycką wersję wigilii ;) Nie wiem ile było potraw, ale nażarłem się jak świnia ;)
Kolejna chińska tradycja - małe czerwone koperty! Tradycyjnie na nowy rok rozdawane przez starszyznę - wszystkim niezamężnym/nieżonatym. W środku drobne pieniądze - 5-10zł. To było strasznie miło, jak samemu również dostałem takie dwie koperty :)
Chińczycy mają bardzo wiele ciekawych tradycji związanych z obchodami nowego roku. Przez cały rok mogą być poważnymi biznesmenami, to przez te dwa tygodnie wygłupiają się, żartują, piją na umór, z dużym hukiem wchodzą w nowy rok :)
Jedną z najciekawszych tradycji jest podpisywanie przez niezamężne panny swoim imieniem (obecnie pewnie nr telefonu lub adres facebook) mandarynek i wrzucanie ich do rzeki. W tym czasie kawalerowie rzucają się w wodę aby je wyłowić :) I w ten sposób mogą się ze sobą skontaktować, a potem wiadomo; narzeczeństwo i te sprawy. Nie powiem, ciekawa tradycja :)
Nawet centra handlowe z pompą obchodziły nowy rok :)
O Chińskim Nowym Roku wiele można by pisać - szczególnie jeśli miało się okazję go obchodzić z oryginalną chińską rodziną! :) To było świetne przeżycie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz