Dziś będzie krótko i kolorowo - głównie zdjęcia :)
Na początek mały eksperyment - mapka z zaznaczonym moim przejazdem, abyście mogli lepiej sobie wizualizować gdzie ja tak właściwie jestem ;) U góry park narodowy Taman Negara, na dole Melaka, po lewej Kuala Lumpur gdzie pracowałem :)
Dzięki temu miejscu Melaka stała się moim ulubionym miastem Malezji! Strasznie klimatyczny lokal. W dzień za zamkniętej bramie mamy autorską galerię, wieczorami bar z najtańszym browarem w mieście :D Piwo w cenie sklepowej, bo to miejsce nie jest prowadzone dla zysku, Pub jest prowadzony przez starszą parę hippisów. Strasznie fajni, klimatyczni ludzie! Co wieczór zbiera się spora gromadka ludzi; backpacker'ów, hippisów, podróżników, młodych, starych, miejscowych, z najróżniejszych końców świata, którzy wszyscy, nad piwkiem opowiadają swoje historie i prowadzą dyskusje :)
Cała brama jest zalepiona wycinankami, wlepkami, wszelakimi formami artyzmu ulicznego :)
A tu już meczet :) Czego nie wiedziałem, w Malezji są różne meczety. Są wersje hinduskie, malezyjskie, arabskie - każdy zbudowany w innym stylu. Nawet jeden wyglądał jak pagoda chińska!
Armata, aby bronić meczetu przed niewiernymi:P
Zgodnie z tradycją przed modlitwą, należy umyć nogi, ręce i głowę.
Tu już śródmieście Melaki, z całkiem klimatycznym mostkiem.
Melaka lubuje się w muralach.
Perfekcyjne zabezpieczenie, aby nikt bezkarnie po rurze sobie nie spacerował! No nie ma cudów, nie wejdziesz na nią! :D
Nad samym kanałem napotkałem, zrujnowaną, opuszczoną kamieniczkę. Ehh... mieć jakiś milion, wykupić, odbudować, zamieszkać :D
A w środku już klimaty urban eksplorerskie :D
A to gołąbek, taki sam jak u nas:P
Kolejny mural.
Darmowy materac a'la ponton :D
Klimatyczne, wąskie alejki.
Chaszcze w donicach.
Piękne konie na ścianie...
A tutaj już zdjęcia z mojego 'hostelu'. A dokładnie piętra nad galerią, gdzie lokalny artysta wynajmuje kilka miejsc aby mieć na rachunki. Najtańszy nocleg w Melace! 15zł za dobę! I w tym ciepła woda pod prysznicem! W dodatku (kolejne) strasznie klimatyczne miejsce!
Kolekcja Coca-coli sprzed lat!
Nie wiem czy artyzm czy przypadek ;)
Właściciel kupił książki z likwidowanej księgarni. Te wszystkie książki, głównie o samorozwoju, marketingu, itp - wszystkie, cale dwa wielkie worki - dał za nie... 50zł!!!
Karteczka nad lodówką. Aż chce się jeść! I buzia sama się uśmiecha od rana :)
Kolejna radosna twórczość w kuchni :)
Prawda zapisana prostym słowami :)
Poniższe słowa to moje motto życiowe.. W prostych słowach ujęto jak prowadzić piękne, szczęśliwe życie :)
Taka tam sobie, jedna z wielu restauracji w Melace :)
A dokładnie jej ogródek.
I jego mieszkaniec :)
Obiad w takim miejscu? :)
Albo tutaj? Podglądając rybki :)
Artyzm i sztuka na każdym kroku!
Nawet narzędzia rolnicze wyglądają tu wyjątkowo uroczo :)
W następnym poście opiszę moją przygodę w Penang. Miejscu z NAJLEPSZYM jedzeniem w całej Malezji. Gdzie miałem okazję spędzić Chiński Nowy Rok z... oryginalną, chińską rodziną! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz