poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kuala Lumpur with Kaja, Zbyszek & Janusz


Najtańsza opcja, aby dostać się z Ambon z powrotem na Borneo biegła przez... 


I w ten oto sposób przeleciałem skromne 5188 km ;)
I jak widzicie moja podróż z powrotem do Sabah była dość na około. A w związku z przesiadką w Kuala Lumpur postanowiłem zrobić sobie kilkudniową przerwę, aby odwiedzić 'stare śmieci' ;)


Tak się złożyło, że w tym czasie w KL przebywało kilkoro moich znajomych z Polski. Co ciekawe, nie znali się wcześniej na wzajem ;) Tak więc przyszło mi spotkać się z, i wzajemnie przedstawić Alicję, Kaję + Zbyszka i Mateusza vel. Janusz. Każda zajomość wzięła się z innej uczelni ;)
Alicji niestety na zdjęciach nie ma, widzieliśmy się tylko na piwko. Na zjęciu (od lewej) 'Janusz', Zbyszek i Kaja podczac naszej nieudanej wyprawy do lokalnego centrum hazardu - Genting Highlands. Samochód odmówił posłuszeństwa i trzeba było ratować się powrotem do miasta taksówką. A, że byliśmy w pobliżu, postanowiliśmy nawiedzić Batu Caves. Byłem tam już 'tylko' trzy razy, a co mi tam! :P
A w tle widzicie, w jakich warunkach zmuszeni są jeździć kierowcy tego biednego, azjatyckiego kraju... Nie to co autostradki w Polsce!


Dla przypomnienia, jaskinie Batu są największym centum pielgrzymkowym hinduistów znajdującym się poza Indiami. Rok rocznie kilka milionów piepgrzymów nawiedza to miejsce (malezyjsko-hinduistyczny odpowiednik Jasnej Góry). Dla Kaji i Zbyszka wizytacja pierwsza, dla Mateusza druga, dla mnie kolejna, cóż od przybytku głowa podobno nie boli ;)



Choć jak widać, pana zmogło zmęczenie i postanowił wziąć sobie drzemkę.





Słynna pani krowa z dodatkową parą wymion ;)


Tradycyjnie makaki żebrzące o jedzenie. Tudzież zdobywające pokarm i napitki w bardziej wyrafinowany sposób.









Spędziłem w Kuala Lumpur tylko kilka dni, nie powiem, miłe to dla mnie było, spotkać się ze znajomymi, odwiedzić klinikę, pogadać z dr. Yeoh, powspominać sobie stare czasy (jak to kiedyś, 'dawno temu' tam pracowałem). Ehh, wspomnienia ;)



Po kilku dniach ruszyłem w ostatni (tymczasem) etap mojej podróży - powrót do Sabah na Borneo. Tym bardziej nie mogłem się doczekać powrotu do mojego drugiego domu, gdyż przebywa tam obecnie mój stary znajomy - Bartek, student z Warszawy, który wpadł na praktyki :)

O Bartku, alpejskich widokach i powodzi w Kota Kinablu napiszę Wam już niedługo :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz