środa, 26 września 2012

Kociambry


Z racji kompletnych nudów w ostatnich dniach (kilkoro pacjentów dziennie max, czasem ze dwie sterylki) dzielę się z Wami moją małą galerią kocich piękności zamieszkujących nasz ośrodek :)
Kotów mamy na chwilę obecną... 21 sztuk dorosłych i 4 sztuki młodzieży. Kotów niestety przybywa w zastraszającym tempie - a to ktoś podrzuci miot na ulicy przed schroniskiem, a to właściciel przyniesie kotka na leczenie i... zapomni o nim. Wczoraj mieliśmy na przykład taką sytuację. Śliczna kicia z podejrzeniem zatrucia, leczona całe dwa dni. Na szczęście nic jej nie było, poza wychudzeniem. Właściciel (celowo?) podał zły nr telefonu kontaktowego. Kocie przesiedziało tydzień w klatce, płacząc żałośnie, za jakie grzechy ono siedzi w tym więzieniu. Po tygodniu kot został wypuszczony przed schronisko (czyt. 26-ty pyszczek do wykarmienia). I nie uwierzycie, kilka godzin później zjawia się właściciel! Zaaferowany, że mu kota wypuściliśmy... Czasem przysłowiowe witki opadają...

Umaszczenie z ang tortoiseshell, po naszemu po prostu ciapaty:P Oficjalnie szylkret ;)

Rosie jest bardzo dumną i śliczną kotką, nie wiem czemu na tym zdjęciu ma taki evil look.
Pojadłem, popiłem, to i za uchem trza się podrapać



A oto sprawca całego zamieszania. Jak można takie słodkie kocie zostawić na tydzień na pastwę weterynarzy?!

I żeby nie było całkiem niemedycznie ;) Od kilku dni praktycznie epidemia grzybicy. Ludzie, psy, koty, wszyscy. I to nie jakieś milusie ring-worm'y, tylko całkiem poważna strzygąca grzybica.
Przed Wami kilka zdjęć biednego kocia imieniem Scarlet, którą grzyb już całkiem nieźle wystrzygł :( Terapia grzybicy trwa długo, także Scarlet będzie musiała żyć w klatce jeszcze przez co najmniej miesiąc... Całą sprawę komplikuje fakt posiadania itrakonazolu jedynie w kapsułkach 200mg. Dawka na 1kg kota przypominam wynosi 5mg ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz