piątek, 17 maja 2013

Kambodża - cz 1


Relacja z Kambodży :)
Choć byłem tam zaledwie 3 dni (ahh ten napięty grafik) zdążyłem się w tym kraju zakochać! Pomimo przerażającej biedy, wypalonej słońcem suchej ziemi, ludzie sprawiają, że to miejsce jest niesamowite! No i w tym prześliczne Khmerki ;)
Wiem już na pewno, że tam wrócę! Na dłużej.

Naszą krótką wyprawę rozpoczęliśmy na lotnisku w Siem Reap. Jednym z dwóch międzynarodowych lotnisk w Kambodży. Na internetach można wyczytać wiele sprzecznych informacji odnośnie wizy. Jedni piszą, że potrzebne zdjęcie, inni, że nie trzeba. Ja, beztrosko, oczywiście zdjęcia nie miałem :) Musiałem zapłacić za to karę... całego dolara!
Zanim dostanie się stempelek, paszport musi przejść przez ręce ~10 urzędników. Z czego większość nic nie robi, tylko ogląda, coś tam czasem notuje. Najwyraźniej ktoś ważny ma tam dużą rodzinę i musiał znaleźć pracę dla kuzynów ;) Skądś to znam.
Z lotniska szybko do miasta szukać noclegu. Taksówkarz zawiózł nas do swojego 'good friend'. Hotel bardzo fajny, a z ceny 40$/dobę za pokój 2-osobowy zeszliśmy do 8$! Z własną łazienką, wifi, wypas!
Ludzie w Siem Reap doskonale pamiętają krwawe rządy Czerwonych Khmerów. Praktycznie w każdej rodzinie ktoś zginął z ich ręki... Pomimo tak okrutnej historii ludzie starają się żyć dalej, z uśmiechem patrzeć w przyszłość.

Krokodylom już się mniej uśmiecha, ale to popyt napędza podaż, to turyści kupują takie 'pamiątki'.



Kambodża należy do najbiedniejszych państw na świecie, miliony żyją tutaj codziennie za 0,4$/dziennie... Stąd ceny są bardzo niskie, nawet dla Polaka. Małe piwo w barze - 0,5$ :)
A my, aby wspierać lokalną gospodarkę piliśmy go jak najwięcej :)


Wielu ludzi, których poznałem na szlakach opowiadało mi o tym, jakie to cudowne uczycie spędzić miesiąc-dwa na wolontariacie w sierocińcu w Kambodży... Prawda niestety nie jest taka różowa... Ponad 70% tych dzieci ma żyjących rodziców to po pierwsze. Po drugie - ciągła zmiana opiekunów niszczy tym dzieciom psychikę... Co miesiąc nowy 'wujek'. Niestety wiele 'domów dziecka' to tylko kolejna atrakcja dla turystów. Smutne, ale prawdziwe.
No i Kambodża wciąż stanowi bardzo popularne miejsce seks turystyki, w tym dla pedofilów!


Zwiedzamy! Na dwa aparaty! Bo robić zdjęcia jednym jest już nie modne ;)

Poniżej foto-relacja z Angkor Thom, dawnej stolicy imperium khmerskiego, wraz ze słynną świątynią Angkor Wat :)




Miejsce robi niesamowite wrażenie! Ogromny kompleks świątyń zatopiony obecnie w lesie. Rozległe, sztuczne zbiorniki wodne, wysokie wieże - to daje do namysłu jakim cudem architektonicznym było to miejsce w czasach świetności! Do kontemplacji przemawia też fakt, że nawet największe potęgi kiedyś upadają... Czasem sobie myślę, czy moi pra-pra-wnukowie nie będą tak zwiedzać ruin Nowego Jorku albo Paryża...




Urok Angkor Wat psują rzesze turystów. Za dużo to złe określenie, dosłowne MORZE turystów. Wszędzie ich pełno! My się wycwaniliśmy i pojechaliśmy zwiedzać w czasie... przerwy obiadowej ;) Godzina 12 w południe, najgorszy upał, ale było o wiele mniej ludzi i nawet udało się kilka niezanieczyszczonych turystami kadrów złapać ;)




Apsara, czyli idąc za Wikipedią - w mitologii indyjskiej boginki wody, mgieł i chmur :)



Było nieznośnie gorąco! Temperatura na słońcu grubo ponad 40°C. Do tego niespodziewanie wysoka wilgotność - zabójcze połączenie!


Zwiedzająca Bomba ;)


Dzieci bawiące się na ruinach swoich przodków...



Jak są turyści to nie może zabraknąć dla nich atrakcji. Przejażdżka na koniku w Angkor Wat? Proszę bardzo! ;)



Suweniry, suweniry, suweniry!
Khmerowie mają jeden, przeokrutnie irytujący zwyczaj. To pewnie kwestia wychodzenia 'frontem' do klientów. Nie da się, będąc nie miejscowym spokojnie przejść obok jakiegokolwiek sklepiku, baru, miejsca z pamiątkami. Sprzedawcy dosłownie rzucają się w Twoją stronę oferując Ci wszystko co tylko się da. Masz pod pachą półtoralitrową butelkę wody? Nie szkodzi - i tak będą szli za tobą 10-metrów i usiłowali sprzedać wodę ;)
Dla mnie wyjątkowo traumatyczne były małe dziewczynki, które jak najsmutniejszym i najdelikatniejszym głosikiem, z jak największymi oczami jak się tylko da chodziły za mną 'water, sir? Sir... water. Water, sir?" I tak w kółko. Człowiek wymięka, czy to z żalu nad biedną dziewczynką, czy aby mieć spokój;) Ja byłem twardy, nie dałem się! Bo wiedziałem, że jak ulegnę to tylko napędzę interes, aby jeszcze więcej małych dziewczynek męczyło turystów!
Mogę dać napiwek ciężko pracującej kelnerce, uczciwemu taksówkarzowi, ale nie komuś kto się narzuca! Nawet, jeśli jest to mała dziewczynka ;)






Warto było gotować się na tym słońcu dla tych kadrów ;)



Jeden z największych skarbów Angkor Wat to kamienny "arras" ciągnący się na długości ponad 900 metrów, na którym widnieje prawie 20 tysięcy postaci przedstawiających realistyczne sceny z eposów indyjskich Ramajany i Mahabharaty, jak również życie dworu.
Wyjątkowo realistyczny, kunsztowny relief! Można go było oglądać godzinami, niczym najlepszy komiks, albo film sensacyjny! Ile tysięcy godzin pracy tysięcy artystów wymagało jego stworzenie?...











Tylko tyle pozostało z jednego z Siedmiu Cudów Świata...








Turyści odnaleźli kawałek cienia ;)






Wandale wszędzie się znajdą! Ci ludzie nie znają sacrum!


Cholera, kadrowałem to zdjęcie, kadrowałem, a i tak krzywo:P


Za kilka dni część druga! Zrobiłem dużo fotek, więc podzieliłem temat :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz