piątek, 5 lipca 2013

Brunei Darussalam


Sułtanat Brunei - najnudniejsze państwo świata!
A oficjalnie, jedna z niewielu monarchii absolutnych na świecie. W ramach ciekawostki; jedyną monarchią absolutną w Europie jest... Watykan ;)
Brunei, jedno z najbogatszych państw na świecie. Produkt krajowy brutto PKB na głowę mieszkańca - 2,5-krotnie wyższy niż w Polsce. Kraj w 2005r. był na 5-tym miejscu na świecie(!).


Z Malezji do Brunei można dostać się na kilka sposobów. Ja oczywiście wybrałem najciekawszy i najekonomiczniejszy - autostop oczywiście! :) Bez większych problemów (najdłużej łapałem stopa jakieś 20 min), w ~8 godzin dotarłem z Kota Kinabalu do stolicy Brunei - Bandar Seri Begawan. Geografia okolicy jest bardzo ciekawa, aby dostać się drogą lądową do stolicy od strony Sabah:

  • Pierwsza kontrola paszportu i pierwszy stempelek na granicy pomiędzy malezyjskimi stanami Sabah i Sarawak
  • Druga kontrola paszportu, kolejne stempelki - wjazd do eksklawy Brunei
  • Trzecia kontrola paszportu, kolejne stempelki, znów jestem w Malezji
  • Czwarta kontrola paszportu, kolejne stempelki - wjazd do Brunei właściwego ;)
Razem 8 nowych pieczątek w paszporcie :)

Zanim się rozpiszę o atrakcjach Brunei (a raczej ich braku), muszę Wam pokazać najśliczniejszy grzyb na ścienia jaki w życiu widziałem!!!
Najtańszy hostel jaki udało mi się znaleźć (skromne 75zł/pok), w ścisłym centrum, ciepły prysznic, a w łazience na ścianie grzyb... niczym piękny, zielony mech! Zdjęcia oczywiście nie oddają w pełni kolorów, ale wyobraźcie sobie spacer po wilgotnym lesie, tuż po ulewie. I taki świeżutki, zieloniutki, pachnący mech. To był taki kolor! Aż zatęskniłem za naszymi pięknymi polskimi lasami...



Bardzo ładnie prezentowało się również okno :)
Jestę artystę jak to się mawia na internetach!



Poniżej już relacja z moich 3-dniowych odwiedzin :)
Całę państewko rządzone jest jest Sułtana. Ów sułtan mieszka sobie w skromnej "rezydencji" jedynie 4-krotnie większej od Wersalu! W całym kraju obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu, papierosów oraz zakaz uprawiania hazardu... Papierosy są powszechnie dostępne z przemytu.
Bandar Seri Begawan jest najnudniejszą, najbardziej senną stolicą w jakiej kiedykolwiek byłem! Całość przypomina spokojne przedmieścia z amerykańskich filmów. Zero imprez, praktycznie zero życia nocnego, zero korków, ruch uliczny skromny, pieszych niewielu. Miasto widmo. Jest to idealne miejsce na wychowanie dzieci - zero pokus, bezpiecznie, nudy... Do tego darmowa edukacja, darmowa opieka zdrowotna, brak podatku dochodowego (!), benzyna 1,30zł/L. Tylko jak tam wytrzymać?! ;)



Ewenementem w Azji są również wszystkie szyldy, napisy i znaki drogowe pisane również po arabsku.



Ścisłe centrum stolicy! To miasto bardziej Siedlce przypomina niż Warszafkę ;)

Czy ktoś z wykształceniem architektonicznym pomoże mi rozpoznać style w których dobudowano kolejne poziomy tego cudactwa?


Największymi atrakcjami Brunei są oczywiście... meczety! Mnie meczety nie jarają, naoglądałem się ich wystarczająco dużo w Turcji i Syrii. Pomijam, że w środku nawet nie można robić zdjęć.
Drugą atrakcją jest, rzekomo największa pływająca wioska na świecie! Bardzo rozległe osiedle domków zbudowane na palach.

Zwróćcie proszę uwagę na 'dym' w tle. To nie jest mgła... Część z Was słyszała o sytuacji w zachodniej Malezji i Singapurze... Dym z pożarów lasu z Indonezji skutecznie dusi mieszkańców tych okolic. W Singapurze ostatnio przekroczone zostały wszystkie rekordy stężenia dymu, i już oficjalnie zagraża on życiu starszych mieszkańców... Na Borneo jest lepiej, ale niewiele... Cała okolica jest 'śnięta', zamglona, ciągle czuć swąd spalenizny... Z niecierpliwością czekamy na deszcz, aby to wszystko zmył!


Za cenę 1$ Brunei (~2,5 zł) można wodną taksówką popłynąć do wioski.

Z takiego oto 'parkingu' taksówek. Wkurzają klasycznie już naciągacze, traktujący każdego białasa jako przenośne bankomaty i worki pieniędzy.

Wioska ciekawa, choć zwiedzałem ich już kilka. Relacja z odwiedzin wioski pojawi się w oddzielnym temacie :)
Wracając do Brunei, w wydawałoby się poważnym centrum handlowym, natrafiłem na takie coś...


Jak można w tak bezczelny, perfidny sposób zarabiać na ludzkim nieszczęściu?! Za takie akcje powinno być 20-lat więzienia! Za dawanie fałszywej nadziei i odwlekanie ludzi od terapii... Jeszcze bardziej przeraża mnie, jak bardzo poczytny to zapewne jest autor...
W ramach rozwinięcia, na chwilę obecną nie istnieje ŻADNA skuteczna, alternatywna metoda leczenia chorób nowotworowych... Na internecie znajdziecie mnóstwo publikacji, filmów, książek, itp. Wszystko tam jest pięknie 'wytłumaczone' Nowotwór to grzyb (sic!), nowotwór to choroba krwi (sic!), niedobory, itp. Gdyby to było takie proste, to miliony ludzi nie umierałoby rok rocznie... Te wszystkie teorie to stek bzdur, które mącą tylko ludziom w głowie...


Znów wracamy Brunei ;)
Ta ładna, zielona trawka to nie boisko piłkarskie, a plac zgromadzeń, gdzie od czasu do czasu sułtan przemawia do poddanych. Ehh, Doniek to by tam poharatał w gałę :P


Betonowa łódeczka, nie wiem czemu wszyscy się nią tak jarają. Szału nie robi.


Meczet.


Weekend, wczesne popołudnie, okolica centrum handlowego. Miasto wymarłe, jak po apokalipsie zombie!

To może zabrzmieć dziwnie, ale lubię cmentarze. Lubię odwiedzać stare cmentarze. Jest to doskonałe miejsce na zapoznanie się z miejscową kulturą, jej tradycjami, również aby podziwiać pomniki, które często są dziełami sztuki. W Brunei natrafiłem na mały, dziecięcy cmentarzyk. Nawet nie jestem pewien jakiej religii.

Nagrobki wyglądają zupełnie inaczej niż u nas...
Dla osób lubiących podobne klimaty, polecam cmentarz żydowski we Wrocławiu. Przepiękne, tajemnicze miejsce. Niestety bardzo zaniedbane.

O dziwo znalazła się i świątynia buddyjska! Z tłem w postaci żelbetonu i stali :(

A Grześ, nie byłby Grzesiem gdyby nie wyczaił jakiejś opuszczonej rudery (10-piętrowej) i chaszczów :P

Jestem urban-explorerem amatorem ;)
Niedokończony, prawdopodobnie hotel. Z genialnie zalaną piwnicą! :)



Na wyższe piętra nie udało mi się niestety dostać, gdyż budynek okazał się być zamieszkały... Zapewne przez nielegalnych emigrantów z Filipin.

Słynna wieża zegarowa! (Serio, co w niej słynnego?). Wyczytałem tylko tyle, że wszystkie odległości w Brunei są liczone od niej.

 W Brunei można poczuć się prawie jak na bliskim wschodzie. Arabski alfabet, sułtan, nawet colę mają z Dubaju! Napój colo-podobny o smaku daktyli! Ciekawe doświadczenie dla podniebienia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz