środa, 25 lipca 2012

Kanchanaburi


Most na rzece Kwai

Gemma nie zgodziła się na mój dalszy pobyt.  Uniosła sie honorem, gdyż nie spodobały jej się treści  umieszczone przeze mnie na blogu. Szczęśliwie jednak doszliśmy do konsensusu w sprawie finansów. Cóż... chcąc, nie chcąc czeka mnie kilka dni przymusowego urlopu ;)
Opuściłem Sangkhalburi porannym vanem, i popołudniu dotarłem do Kanchanaburi. Po wynajęciu całkiem przyjemnego pokoiku (27,50zl/dobę) i skutera (21zl/dobę) rozpocząłem zwiedzanie. Zapewne wielu z Was oglądało film i/lub czytało książkę "Most na rzece Kwai". Otóż ów most znajduje się własnie w Kanchanaburi. W czasie II Wojny Światowej ponad 100.000 alianckich i miejscowych jeńców straciło życie przy budowie tzw. Kolei Smierci.

Most. Most jak każdy inny, jednak jego krwawa historia daje wiele do myślenia. Jednak jego okolica została strasznie skomercjalizowana - pełno barów, pubów, hoteli, masa turystów... Interesujące jest też zwiedzanie licznych muzeów poświęconych budowie Kolei Śmierci, czy cmentarzy jenieckich.

W pobliżu Kanchanaburi usytuowanych jest kilka parków narodowych, w tym jeden, z podobno najpiękniejszymi wodospadami w calej Azji - Park Narodowy Erewan.

Postanowiłem również odwiedzić "słynną" Świątynie tygrysów. Miejsce bardzo znane, jednak również mocno kontrowersyjne. Są (niepotwierdzone) doniesienia o znęcaniu się nad tygrysami, odurzaniu ich narkotykami (aby przez pól dnia pozowały do zdjęć z turystami) czy nielegalnym handlu zwierzętami. Z tego co wiem, Świątynia jest tak intratnym (?) biznesem, że cieszy się dużym wsparciem rządu i dla miejscowych organizacji pro-zwierzęcych jest nie do ruszenia. Postaram się dyskretnie wybadać warunki w jakich mieszkają tygrysy.
Domek dla duchów...

Rzeka Kwai, jak widac to nie tylko historia


Bazar
Ktoś wie co to za owoce ?


Słynny śmierdziel - durian


Ulewa rozpętała się w 5 minut, skończyła równie szybko



Teraz kilka fotek z pleneru :)
Okoliczne chaszcze :P



Zaatakowała mnie roślina... Praktycznie niewidocznymi, ale bardzo bolesnymi kolcami




2 komentarze:

  1. Ten dziwny owoc to rambutan. Kupiłam to kiedyś na Hali Targowej we Wrocławiu z zamiarem spróbowania, ale zaponniałam o nich, wyjechałam i mi skisły :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam na nocleg Jolly Frog - za 200B miałam dla siebie dwuosobowy pokój, a na miejscu jest wi-fi i świetne jedzenie, poza tym przyjemna atmosfera ;)

    OdpowiedzUsuń